Bezdomni
Jestem
dźwiękiem płaczącym bemola czernią.
płomieniem wzgardzonym przez ćmy,
zielenią oblaną zgniłym rumieńcem,
obłokiem przeszytym fałszu błyskawicą,
prawdą, której tak nienawidzisz,
i domem, który opuściłeś.
Jesteś
uśmiechem topiącym się w ironii,
krzykiem, tak rozkosznie kojącym,
smutkiem dnia następnego,
ciepłem lodem poranionym,
wspomnieniem, co ma smak piołunu,
i domem, który opuściłam.
My.
Dzicy lokatorzy obcego serca.
dźwiękiem płaczącym bemola czernią.
płomieniem wzgardzonym przez ćmy,
zielenią oblaną zgniłym rumieńcem,
obłokiem przeszytym fałszu błyskawicą,
prawdą, której tak nienawidzisz,
i domem, który opuściłeś.
Jesteś
uśmiechem topiącym się w ironii,
krzykiem, tak rozkosznie kojącym,
smutkiem dnia następnego,
ciepłem lodem poranionym,
wspomnieniem, co ma smak piołunu,
i domem, który opuściłam.
My.
Dzicy lokatorzy obcego serca.
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating