A NIEBO NIE SPADA…
A NIEBO NIE SPADA…
W bezwietrzne zbłąkania dni
ciszą senne, pustką zadumane
jeszcze nie spopielałe
na kutych kamieniach
wśród przestworzy brzezin
i szelestów nostalgii
biały orszak zziębniętych świec
zaklina jakby jaśniej
tlący się czas i… nie gaśnie
A bezgwiezdne stęsknienia nieba
zbyt ciężkie od misteriów
obłoki słonych łez
brzemiennych myślami
z epitafiów ku zaświatom
półżywe krzepną w bezruchu powoli
nie spadając na nie
jak czas nie mówią przepraszam…
że boli
⊰Ҝற$⊱……………………………………………………… Toruń - 1 listopada '17
W bezwietrzne zbłąkania dni
ciszą senne, pustką zadumane
jeszcze nie spopielałe
na kutych kamieniach
wśród przestworzy brzezin
i szelestów nostalgii
biały orszak zziębniętych świec
zaklina jakby jaśniej
tlący się czas i… nie gaśnie
A bezgwiezdne stęsknienia nieba
zbyt ciężkie od misteriów
obłoki słonych łez
brzemiennych myślami
z epitafiów ku zaświatom
półżywe krzepną w bezruchu powoli
nie spadając na nie
jak czas nie mówią przepraszam…
że boli
⊰Ҝற$⊱……………………………………………………… Toruń - 1 listopada '17
My rating
My rating
My rating
My rating