Kakofonie pretekstów

5.0/5 | 2


Jak ze złamanego kawałka drewna
stałam się elastyczną łodygą?
Głaskając pustą dłonią swoje serce
koszmar wyrywał mnie ze snu.
Codziennie tworzyłam plan
i szeptałam sobie na dobranoc:
spokój to potęga szczęścia.

Deszcz spod powiek wie
ile warta jest determinacja.
Złota taśma coraz dłuższych włosów odlicza czas…
Przeciągnęłam nić akceptacji przez wspomnienia
cierpliwie nawlekałam koralik za koralikiem
kakofonie pretekstów.
Niegdyś mydlane bańki zgubnych sentymentów
rozpuściły się i odpłynęły z nurtem przeszłości.
Niepewność zakopana w piachu
z nagrobkiem przebaczenia.

Odnalazłam świst ciszy,
jej podmuch przeniósł mnie w słoneczny rejon
przy najpiękniej falującej tafli,
w której odbija się spójna całość.



 
COMMENTS


My rating

My rating:  
25.08.2017,  Alina Bożyk