Powrót do ... - wersja II
Krople deszczu
giną na szybach rozmazane
te ocalałe
na blaszanych dachach grają
melodię bez nut
jak Syzyf pcham kamień losu
już nie jestem tam gdzie ty
inną drogą po wyrytych koleinach
w sercu samotnym
idę do nieznanej przyszłości
gdzie nie usłyszę już twego głosu
jeszcze
zatarte obrazy z daleka
próbuję uwiecznić na pamięci kliszy
co wieczór spisuję rachunek sumienia
i tylko anioły słowa odgadną
co zanotowane
zostało w godzinach
patrzę oczyma duszy
ile razy życie jeszcze zaboli
co zmieniło mnie już
w platynowego blondyna
i wypomina to co zrobiłem źle
ginie wszystko jak we mgle
i od nowa się zaczyna
może się zdarzy jeszcze jeden cud
myśli umęczone śpią
jak pająki
wtulone w pajęczynach
giną na szybach rozmazane
te ocalałe
na blaszanych dachach grają
melodię bez nut
jak Syzyf pcham kamień losu
już nie jestem tam gdzie ty
inną drogą po wyrytych koleinach
w sercu samotnym
idę do nieznanej przyszłości
gdzie nie usłyszę już twego głosu
jeszcze
zatarte obrazy z daleka
próbuję uwiecznić na pamięci kliszy
co wieczór spisuję rachunek sumienia
i tylko anioły słowa odgadną
co zanotowane
zostało w godzinach
patrzę oczyma duszy
ile razy życie jeszcze zaboli
co zmieniło mnie już
w platynowego blondyna
i wypomina to co zrobiłem źle
ginie wszystko jak we mgle
i od nowa się zaczyna
może się zdarzy jeszcze jeden cud
myśli umęczone śpią
jak pająki
wtulone w pajęczynach
Poem versions
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating