Las.

author:  Gladius
5.0/5 | 10


Uwielbiam las. Kiedy tylko na świecie zaczyna swoje panowanie wiosna,pierwsze moje kroki prowadzą do lasu. Budząca się dopiero zieleń sprawia,że bardziej rozumiem życie. Nie jako proces,ale właśnie jako trwanie. Spaceruję wówczas pośród półnagich drzew,które niczym nie do końca ubrane kobiety uwodzą mnie swoją smukłością,pełnią tajemniczości i tą kipiącą radością życia. Uwielbiam patrzeć na lekko kołyszące się na wietrze gałęzie. Jeszcze nieśmiałe w swoim oporze,niepewne swojej siły przetrwania,a już zdecydowanie przeciwstawiają się zakusom wiatru. Uwielbiam stąpać po ubiegłorocznych liściach,które niczym złoty dywan czynią moje kroki bardziej miękkimi. Trzaskające od czasu do czasu gałązki pod stopami,brzmią jak wystrzał. Powodują niepokój u wszelkiego ptactwa,które głośnym świergotem usiłuje protestować przeciw naruszeniu ich królestwa. Nie dziwię się. Wchodzę bez pytania do ich domu i na domiar złego próbuję się z nimi przekomarzać gwizdaniem. Czasem wychodzi z tego fajny koncert,ale częściej święte oburzenie pierzastych,że przyszedł jakiś matoł i fałszuje. Ale uwielbiam tak... I uwielbiam czasem usiąść pod drzewem,oprzeć się o mocny chłodny konar i stapiać się w jedno z jego szumem i drżeniem . Boże ile wtedy przenika mnie myśli,emocji i zachwytu. Czuję się zjednoczony z całym Wszechświatem. Prawie jakbym dotykał gwiazd. Prawie tak samo malutki,niepozorny i niezauważalny . I ten zapach nie dający się z niczym innym pomylić. Zapach igliwia i zleżałych liści. Swoistego rodzaju przeciwieństwa. Życie i śmierć. Często właśnie siedząc pod drzewem dokonuję po raz nie wiem już który odkrycia,że trzeba odejść,aby żyć. Przeminąć,aby trwać. Zbutwieć i zszarzeć,aby od nowa eksplodować zielenią odradzającego się życia. Teraz już pełniejszego pozbawionego ograniczenia cielesności,bólu i lęku. Wolności. Tej o której każdy marzy. Swobody wiatru jego niewstrzymaniu i jego nieprzemijalności. Uwielbiam też podziwiać refleksy słońca,kiedy strugami promieni tańczy między konarami,jak przecudnie drga światłem pośród gałęzi. To też specyficzny synonim życia. Zawsze z ciemności rodzi się światło. Z nocy dzień,a ze śmierci życie. I to ono tryumfuje. Ten tryumf zawsze najpiękniej widzę właśnie tam,w lesie pośród drzew,które podobnie jak ja budzą się wiosną do życia. Pełniejszego,kipiącego od soczystości barw,zapachów i dźwięków...
Andrzej Tomasz Maria Modrzyński
08.03.2017r.



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
19.03.2017,  Anida Guzdek

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
19.03.2017,  mroźny

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
18.03.2017,  stary dzwon

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

Moja ocena

WOW! Tak sugestywnie zabrzmiało, że niepostrzeżenie znalazłam się w lesie ze wszystkimi jego wspaniałościami. Piękny, kipiący emocjami esej. Przesłanie też nie tylko czytelne, ale także subtelnie wyartykułowane :)
My rating: