Z pamiętnika ubogiego poety
Z samego rana kiedy wstał
głową wyrżnął w podstawę kinkietu
przez nieszczelne okno wiatr taki silny wiał
że zdmuchnął mu z wieszaka stare ręczniki
potem szczoteczka wpadła do klozetu
a kiedy golenie zaś miał jeszcze w planie
zabrakło wody w pordzewiałym kranie
na szczęście resztkę jej w czajniku miał
na krzywej półce stały jakieś dwa budziki
lecz nigdy nie wiedział która godzina
tandeta straszna –chyba made in China
ze śniadania nici bo jajek były dwie sztuki
w dodatku same śmierdzące zostały zbuki
myszy mu nocą wyjadły cały ser z pułapki
a w chlebaku zabrakło bułek na kanapki
sweter nałożył i koszulę -ciuchy pogryzione
w skrzypiącej szafie gdzie spały liczne mole
a na wieszaku wisiały dwa dziurawe parasole
jeszcze dwa stare trampki oba przemoczone
po wczorajszym deszczu można już cholery
dostać od tej pogody a brudne kaloryfery
wciąż były zimne bo rachunki nieopłacone
pora do urzędu iść zapłacić ratę na podatek
za kolejny wiersz który w nocy tworzył
dopóki go sen pomroczny nie zmorzył
a pieniędzy ledwo miał na jeden kwiatek
dla przemiłej urzędniczki z lewego okienka
notabene- bardzo ładna to była panienka
i zawsze ratę podatku mu przekładała
widocznie w jego wierszach się kochała
poszedł do skarbówki i od razu w samym progu
wywalił się jak długi na parkiecie śliskim od pasty
miękko na dywaniku wylądował tylko dzięki Bogu
spojrzał potem na kalendarz powieszony w holu
i puknął się w czoło ,, oj ty naiwny oj ty głupolu,,
to przecież właśnie dzisiaj jest kolejny
trzynasty
głową wyrżnął w podstawę kinkietu
przez nieszczelne okno wiatr taki silny wiał
że zdmuchnął mu z wieszaka stare ręczniki
potem szczoteczka wpadła do klozetu
a kiedy golenie zaś miał jeszcze w planie
zabrakło wody w pordzewiałym kranie
na szczęście resztkę jej w czajniku miał
na krzywej półce stały jakieś dwa budziki
lecz nigdy nie wiedział która godzina
tandeta straszna –chyba made in China
ze śniadania nici bo jajek były dwie sztuki
w dodatku same śmierdzące zostały zbuki
myszy mu nocą wyjadły cały ser z pułapki
a w chlebaku zabrakło bułek na kanapki
sweter nałożył i koszulę -ciuchy pogryzione
w skrzypiącej szafie gdzie spały liczne mole
a na wieszaku wisiały dwa dziurawe parasole
jeszcze dwa stare trampki oba przemoczone
po wczorajszym deszczu można już cholery
dostać od tej pogody a brudne kaloryfery
wciąż były zimne bo rachunki nieopłacone
pora do urzędu iść zapłacić ratę na podatek
za kolejny wiersz który w nocy tworzył
dopóki go sen pomroczny nie zmorzył
a pieniędzy ledwo miał na jeden kwiatek
dla przemiłej urzędniczki z lewego okienka
notabene- bardzo ładna to była panienka
i zawsze ratę podatku mu przekładała
widocznie w jego wierszach się kochała
poszedł do skarbówki i od razu w samym progu
wywalił się jak długi na parkiecie śliskim od pasty
miękko na dywaniku wylądował tylko dzięki Bogu
spojrzał potem na kalendarz powieszony w holu
i puknął się w czoło ,, oj ty naiwny oj ty głupolu,,
to przecież właśnie dzisiaj jest kolejny
trzynasty
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
Moja ocena
Pasmo nieszczęść....Tylko dlaczego pękam ze śmiechu? :)My rating
My rating
My rating
Moja ocena
Za optymizm.(Ale rap to nie moja bajka).