(Essay) Nawlekanie

author:  Andrzej Malawski
refers: Odwlekanie
0.0/5 | 0


Uśmiech, proszę szeroki uśmiech, i proszę mi zaufać, to nie będzie bardzo boleć, wszystko da się zacerować, najlepiej grubymi nićmi, ładnie, już mi się podoba, tak jak stworzyła natura, proszę się jeszcze raz uśmiechnąć i nie odchodzić, proszę zostać na swoim miejscu, ładnie, i właśnie o to chodziło. Wydaje mi się że to trochę inaczej wyglądało wcześniej, proszę zwrócić tylko uwagę, proszę się jednak nadto nie skupiać na drobnych szczegółach, na niewiele mówiących kwestiach, już wszystko tak się smacznie gotuje cała ta zupa cały ten bigos. Bym zapomniał jeszcze, wszystko to drobne mało znaczące, tak zgrabnie podszyta istota myśli, teraz ja napiszę, a wy pomyślicie, tak to w najprostszym schemacie wygląda, ja mówię wy słuchacie i nie przerywamy sobie, nie naprawiamy błędów, zostawiamy wszystko na pastwę tej nieskromnej dziczy, tej bezdusznej machiny raz wpędzonej w ruch, która nie chce się zatrzymać, a to nie ładnie, a to brzydko tak, nie troszczyć się, nie adaptować wyraźnie przestrzeni, omijać ważne szczegóły, nie dochowywać obietnic. A kiedy się odbije ta ciężkostrawna dieta? Kiedy to się wszystko odbije? I komu? Trzeba ładnie milczeć, i czekać na swoją kolej, by upchnąć swoje trzy grosze w tym bałaganie, w tej małej śmiesznej zbiorowości, w tych niedogodnych progach. Dobrze, to może zrobimy troszkę inaczej, tak żeby przypadkiem nie wyszło, żeby się nie zgubiła istota, żeby nie przekręcić faktów, jak mówimy o faktach, to milczymy, żeby nie wyszło na jaw, żeby ktoś nas nie trzymał za język wtedy kiedy najbardziej chcemy sobie pomilczeć, i tylko zwrócić uwagę na fakty, na te bezkompromisowe małe draki, na te pomyłki, na te przekręty, prywatyzację, wyłudzanie uśmiechów, wy wiecie, ja wiem, ja nie wiem, i wy nie wiecie, tak to krąży i nie chce się zatrzymać, tak to podąża i nie chce się dogonić, a wszystko wróci do nas i będzie trzeba oddać co się pożyczyło, uśmiech za uśmiech, więc lepiej nie wyłudzać za wiele, uśmiechów mądrych decyzji, poszlak. A teraz powiedzcie to co ja wam napiszę, to co ja wam wymyślę a wy powtórzcie, a może pomilczmy, może pomińmy rzeczy istotne skupmy się na błahych, tych przyziemnych, regulacjach, ograniczeniach, braku wsparcia, to na pewno nie ja wymyśliłem a też mogę zawisnąć, ale mi na tym nie zależy, ja bym sobie chętnie pożył, w swoim bałaganie, ze swoją miłością, pierwszą,ostatnią, ostateczną, popatrzyć na urwisów, na te małe błyskotliwe skarby, a dlaczego ja nie mam takich regulacji, choć ciągle próbuje się dostroić, i złapać swoją falę, zobaczyć różnicę, jak rośnie to jak rośnie tamto, i pozwolić sobie na więcej, nawlekać ile się da, aż mi się znudzi aż spocznę zmęczony, aż mnie dopadnie znudzenie. Nic nie jest stabilne, dopiero co był porządek a już nic nie mogę znaleźć, może sensu w bezsensie odwagi w tym lęku, tak żeby było ładnie, na domiar skutecznie, bezkompromisowo. Nigdzie się nie wybieram w zasadzie tu mi się podoba, w zasadzie to miejsce sobie obrałem jako własne, i niech wszystko pozostanie na swoim miejscu, niech dalej zalega, nie pozamiatane, przewrócone, że aż trudno przejść się przecisnąć, pomiędzy tymi a tymi, wśród tych i tamtych, a wszystko to owe, niepokorne, nieposkromione, mało skrupulatne, trudno odczytać w tym intencję, trudno przepchnąć zmiany, odwlekać je na lepszy czas. To jak będzie z tym uśmiechem, pięknymi buziami? Proszę nie odchodzić a tylko wymyślić to czego ciągle brakuje.

Poem versions


 
COMMENTS