Zmieniam opony na zimowe.
TEN…
Krzew różany usycha
Pnąc się niemrawo
Po ażurowej pergoli z bambusa.
TEN WIERSZ…
Nie ożywi
Zgniłych płatków
I więdnących kolców
Trzaskających pod najlżejszym westchnieniem wiatru.
TEN WIERSZ SAM Z SIEBIE…
Nie stanowi panaceum
Na utraconą miłość,
Zawiedzione nadzieje
I przegrane życie.
TEN WIERSZ SAM Z SIEBIE
Wydaliłem w bólach
Podczas ciężkiej obstrukcji
Przepływu neuronów
W letnich oponach mózgowych.
Krzew różany usycha
Pnąc się niemrawo
Po ażurowej pergoli z bambusa.
TEN WIERSZ…
Nie ożywi
Zgniłych płatków
I więdnących kolców
Trzaskających pod najlżejszym westchnieniem wiatru.
TEN WIERSZ SAM Z SIEBIE…
Nie stanowi panaceum
Na utraconą miłość,
Zawiedzione nadzieje
I przegrane życie.
TEN WIERSZ SAM Z SIEBIE
Wydaliłem w bólach
Podczas ciężkiej obstrukcji
Przepływu neuronów
W letnich oponach mózgowych.
My rating
My rating@wiatr-w-oczy
a taki,że jak czytam taki fajny wiersz to od razu mi lepiej:)@KLU
a jaki "pewien sens" masz na myśli?My rating
w pewnym sensie ten wiersz stanowi panaceum:)My rating
My rating