Z prozy życia

author:  Hera
5.0/5 | 5


Pewnego słonecznego dnia,
bo zwykle wtedy ważne rzeczy
dzieją się
przyszedł do mnie gość...
Zdjął płaszcz
I
kapelusz położył z elegancją.
Kawy jednak nie chciał
ze mną wypić.
Spiesznie wytłumaczył powód
niezapowiedzianej wizyty
ścisnął dłoń beznamiętnie
nawet nie zdążyłam
porządnie się umalować...
gdy wyznał , że na imię mu
Śmierć
Myślałam że mam jeszcze czasu tyle,
że jeden papieros wiosny nie czyni,
dwa kieliszki na lepsze jutro
i choroba naszych czasów
stresująca rozmowa
to nasz chleb powszedni...
Zgodziłam się przekroczyć próg,
bo nie lubię się kłócić o drobiazgi,
to wprowadza zbędny chaos...
Zamykając drzwi, trochę zrobiło mi się żal;
ścian, które słuchały litanii jęków
żeby rankiem zagłuszyły je śpiewy spod prysznica,
podłóg zadeptanych tanecznym krokiem roześmianych
młodości...
z ranami po psich pazurach, które nie zatrzymały się nigdy
na widok twarzy tak znajomych,
laptopa z nieudolnymi zdjęciami moimi
w roli króliczka , bynajmniej świątecznego dla Ciebie
z tekstami słabymi jak ten,
szczerymi wypocinami...
Lecz za drzwiami też czekał świat,
może następne życie kiedyś też będzie
kolejnym wspomnieniem...



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

@ Andrzej Malawski

:)
12.10.2016,  Hera

Moja ocena

ja jeszcze czytałem jak tu nikogo nie było

i tekst trzymał w napięciu;)

pozdrawiam
My rating:  

@ Yvonne Maria Nowak

Dziękuję i również serdecznie pozdrawiam :)
12.10.2016,  Hera

Moja ocena

Za zakończenie
My rating:  

Moja ocena

A ja nie uważam, by ten tekst był słaby....Wręcz przeciwnie! Pozdrawiam :)
My rating: