LANIE I WIANIE
Niebo wichrem zawiane
ubrało czapkę mechatą
i wycisnęło jak gąbkę
oblewając ziemię
Z wściekłością
czarnym kłębem
walnęło o glebę
i zabłysło oczami piorunów
i tłukąc się grzmotami
rozpychające samo siebie
weszło w moją przestrzeń
i w ducha mego weszło
i zacząłem być mroczny
niby chmura ponury
i piorunami ciskałem
w ludzi jak Zeus growładny
wylewając swe żale
aż zaczęli uciekać
żebym ich z furii wyciem
nie poczęstował gradem
okropnym ciosów pięści
więc z rozpaczy się ululałem
odpływając
w rejs mokry ulewy
i do domu wrócilem
jak asfalt z jezdni spłukany
bo piłem pod niebem gołym
wirującym w deszczu
więc się całkiem zalałem
i byłem zawiany
18 IV 2016.
ubrało czapkę mechatą
i wycisnęło jak gąbkę
oblewając ziemię
Z wściekłością
czarnym kłębem
walnęło o glebę
i zabłysło oczami piorunów
i tłukąc się grzmotami
rozpychające samo siebie
weszło w moją przestrzeń
i w ducha mego weszło
i zacząłem być mroczny
niby chmura ponury
i piorunami ciskałem
w ludzi jak Zeus growładny
wylewając swe żale
aż zaczęli uciekać
żebym ich z furii wyciem
nie poczęstował gradem
okropnym ciosów pięści
więc z rozpaczy się ululałem
odpływając
w rejs mokry ulewy
i do domu wrócilem
jak asfalt z jezdni spłukany
bo piłem pod niebem gołym
wirującym w deszczu
więc się całkiem zalałem
i byłem zawiany
18 IV 2016.
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating