(Essay) (Brak etykiety)

author:  Andrzej Malawski
refers: Eks misja
5.0/5 | 1


można się rozdrabniać, rozklejać, rozkładać na części i szeregować na rzeczy przydatne i niepotrzebne, na cały ten zbędny niezbędnik który po zniknięciu pozostał. Nie było pisane, nie było mówione i podkreślane a mimo to daje się zapamiętać, adres ten sam, lokator nie przydatny, listy tam już nie dochodzą, cały ten rozłam pełen nieporozumień i braku konfrontacji. Mam to powiedzieć? Wyznać? Wykrztusić z siebie? Ile by to zdumienia przyniosło, nad siłą nad stratą, nad niezawisłością niezależnego losu. Taka niedotknięta przestrzeń, niezbadana materia, cała ta nasza przyszłość, ruina w której przyszło żyć, funkcjonować, rozbita, i podzielona na różne jakże inne światy, wciąż wypełniane do cna zdobytą wolnością.

Nie da się połączyć uśmiechu i złości, trzeba coś porzucić na zawsze, nie wracać do tych samych miejsc, w których wciąż dają się śledzić wspomnienia, ty tutaj a ja tam, niewidoczny, uśmiecham się do lat nie straconych, które zdradzić mogła tylko miłość. Ten fragment nie jest taki jak trzeba, i tak usilnie go porzucam, zostawiam na pastwę losu, ten niestabilny dysonans stabilnej paranoi. Wszystko się odnalazło a ja się zgubiłem, wszystko uciekało a ja goniłem, świat wciąż się zmieniał uzupełniał się o nowe braki, o brak nadziei o brak wiary, wszystkie te perspektywy które na nas ciążą, nowe horyzonty, choć tak samo wschodzi i zachodzi dzień, to jednak coś się różni.
Ten żar pochłonął wspomnienia, języki ognia zlizywały z infantylnej miłości uczucia, i wszystko się jeszcze bardziej rozpalało i nie sposób było już tego ugasić, jeszcze się tlą niedobitki a ja dorzucam żeby się ogrzać wspomnieniami, zanim wszystko strawi czas, wraz z tymi niezadanymi pytaniami, nieodkrytą prawdą, niepoznanymi chwilami, i tobą jako największą zagadką.
Wstyd milczy, nadzieja mówi, głupota pisze, mądry liczy tylko na siebie, i zostawia wszystkich, każdy ma swój kawałek świata, dla ciebie ten świat jest wciąż za mały, zbyt nieodkryty, tajemniczy, powoli dosięgasz do szczęścia, badasz jego kształt, cechy charakterystyczne, wchodzisz na swoje ścieżki, nie boisz się podeptać marzeń, ten świat może faktycznie jest ten sam , jaki był, może dalej pozostanie sobą, tylko w czyich rękach, dla kogo teraz będziesz całym światem?

Może lepsza od miłości byłaby przyjaźń, ale kto by ją znosił, kto by ją udźwignął, kto by warował przy niej, pilnował, lepiej wszystko zostawić, są takie miejsca gdzie można bezpiecznie wrócić pamięcią, gdzie noga już nie postanie, gdzie dalej pozostaną nierozwiązane sprawy, nieprzebaczone błędy, cała ta niepewność i niepoznana przestrzeń, w tak obcej skórze, cały ten los który nas ominął, wszystko za co nie wiadomo czy przepraszać czy dziękować, jak uśmiech przez łzy, tak wychodzi z końca początek, i trzymają się razem jak najbardziej z dala nadzieja i wiara.



 
COMMENTS


My rating

My rating:  
28.10.2016,  wroc