Ostatni akt kalendarza
Pamięci wybitnych Wrocławian - Marianny Bocian i Marka Garbali
Grzebiemy pośród trupów,
lodołamaczem klęczek łamiemy wszystkie stacje
Jak się łamie podróżnych po przełęczy śmierci ;
jej chaos niczym strach –
tak zlodowaciały.
Jak długo można grzebać wasze ciała ?
Wszak zamknięte w przedmiotach trwalszych i od lodu,
od waszych aniołów stróżów ;
z barbarzyńskich amfor spijamy was – trupy,
nazbyt mechanicznie,
jak się bezwiednie dotyka wszelkiego przedmiotu.
Przełęcz śmierci nie wiąże dwóch okręgów cienia -
jednorożce w transie już zlodowaciały
jak anioł w strugach trzydziestu srebrników,
w bezdzietnych tyradach na cześć,
na trwogę,
przed ostatnim sacrum.
Chroniczne zimno z pogrzebanych, klęczki słów w pomnikach,
strach po Odrze zbudowanej z prochu i kamienia
zbyt ciężki obelisk na cmentarnych progach
by przełęcz śmierci pomieścić choć w płytkiej amforze.
Okruszkiem lodu, krą przed nawą mostu,
wynalazkiem Fenicjan spłacony wpis do księgi pamiątkowej,
chroniczny ból nieistnienia, strach, płacz za plecami –
pogromca homoseksualnych przełęczy zachwytu.
Więc nie wchodź w poetę, kiedy już nie żyje,
powszechny zachwyt świateł z lampy Tiffaniego –
tańczmy nad nimi tango wciąż przeszukiwane
w chaotycznym strachu
tak zlodowaciałym.
Niczym trup nad przyjaciółmi podaj im swą rękę - -
atutem końca wieku kończący się kalendarz
najniebezpieczniejszy wirus
wyobraźnia.
Grzebiemy pośród trupów,
lodołamaczem klęczek łamiemy wszystkie stacje
Jak się łamie podróżnych po przełęczy śmierci ;
jej chaos niczym strach –
tak zlodowaciały.
Jak długo można grzebać wasze ciała ?
Wszak zamknięte w przedmiotach trwalszych i od lodu,
od waszych aniołów stróżów ;
z barbarzyńskich amfor spijamy was – trupy,
nazbyt mechanicznie,
jak się bezwiednie dotyka wszelkiego przedmiotu.
Przełęcz śmierci nie wiąże dwóch okręgów cienia -
jednorożce w transie już zlodowaciały
jak anioł w strugach trzydziestu srebrników,
w bezdzietnych tyradach na cześć,
na trwogę,
przed ostatnim sacrum.
Chroniczne zimno z pogrzebanych, klęczki słów w pomnikach,
strach po Odrze zbudowanej z prochu i kamienia
zbyt ciężki obelisk na cmentarnych progach
by przełęcz śmierci pomieścić choć w płytkiej amforze.
Okruszkiem lodu, krą przed nawą mostu,
wynalazkiem Fenicjan spłacony wpis do księgi pamiątkowej,
chroniczny ból nieistnienia, strach, płacz za plecami –
pogromca homoseksualnych przełęczy zachwytu.
Więc nie wchodź w poetę, kiedy już nie żyje,
powszechny zachwyt świateł z lampy Tiffaniego –
tańczmy nad nimi tango wciąż przeszukiwane
w chaotycznym strachu
tak zlodowaciałym.
Niczym trup nad przyjaciółmi podaj im swą rękę - -
atutem końca wieku kończący się kalendarz
najniebezpieczniejszy wirus
wyobraźnia.
COMMENTS
ADD COMMENT