na obczyźnie
po deszczu lubię pomarzyć i poszłam z jesienią w tany a niech ta pani bogata porwie korale między drzewami
niech włosy rude Rubensa zamieni na babie lato
i siwą się stanie staruszką
kruchą szronową poświatą
a ona nie chętna wspólnocie w kałużach szuka obrazu i traci swoją obfitość
i zmienia się nagle ma twarzy obcą się staje dla deszczu i dla mnie już nie ta sama
za oknem ją widzę czasami jak idzie aleją w ta stronę skąd wiatr mnie przygnał szalony
niech włosy rude Rubensa zamieni na babie lato
i siwą się stanie staruszką
kruchą szronową poświatą
a ona nie chętna wspólnocie w kałużach szuka obrazu i traci swoją obfitość
i zmienia się nagle ma twarzy obcą się staje dla deszczu i dla mnie już nie ta sama
za oknem ją widzę czasami jak idzie aleją w ta stronę skąd wiatr mnie przygnał szalony
COMMENTS
ADD COMMENT