(Essay) Gdzie wtedy byłaś

author:  Andrzej Malawski
refers: Musisz być
0.0/5 | 0


Ty ciągle taka niedopisana, jak strona, jak czysta kartka, mizgasz się, dla oczu, dla duszy, dla myśli nie jesteś zamknięta. Nieudolnie tak cię zapisuje, tak kwapię się by cię objąć myślami, by cię zniewolić słowem, przenieść cię na inny poziom, gdzie będzie można się tobą uzupełniać, gdzie będzie można cię w zagwozdkach pojąć, w tym negliżu scalić, skupić cię jak na soczewce obraz. Ty taka cała znowu jesteś naiwna, podchodzisz do świata niepewnie, łapiesz życie w dłonie i wykarmiasz w głodnych słowach palce. Pewnie nie masz jednej twarzy i zakładasz wiecznie maski, chciałabyś zawsze coś ukryć, podkreślić, zastąpić, tęsknotę słowem, odległość śmiechem, ból westchnieniem. Chyli się do nas i rozchyla, światłość tajemnic, ciemność istnienia, gdy napływa do nas wezbrany jej nurt, opływa nas, porywa, jej często strome brzegi i niewiele by się złapać, niewiele by przytrzymać.
Szukam cię, widzisz? Nie chcesz spoglądać wiecznie w jedną stronę na każdą część świata, nie chcesz drobnostek ani wielkich rzeczy, pewnie wcale nie chcesz być skromna, ale tak wypada, Stać na swoim miejscu i dać poznać się światu, choćby tej garstce której się spodobasz, w której będziesz się mogła rozwlekać, w której będziesz mogła się przyjąć, zakorzenić, zakwitnąć.
Ile w tobie tej przezorności zawsze, by stać dwa słowa z boku, by się nie odkrywać całkiem, przemknąć się między wierszami, wynikać chytrze z treści, zapełniać się wątkami. Stworzona czasem całkiem niepewnie, gdyby tylko mogła to zmarszczyła by czoło i spojrzała zajadle na świat, zaczęła by ustawiać z powrotem na swoje miejsce, na właściwe tory, zagubione sprawy, niezdecydowane okoliczności, wszystko to co się w niej chowa i na co wpływa. Z tobą nie jest zawsze tak samo, jak w szarości kolory czy barwy, tak jak brzmienie dźwięk czy muzyka, tak wyłania się wiecznie jakaś postać z ciebie, spisana na wzór, nie na straty. Nie sposób się z tobą nie zgodzić czasem, ty jedna czasem więcej zrozumiesz, ujmiesz niuansów pokrętnego świata. Tak stwarzać cie na nowo, lepić, gdyby można było, tak oszukać ten czas tobą, na nowo, nie jesteś przypadkiem, i tyle możesz odmienić, nadać bieg sprawom, zatrzymać czas w sobie na chwile, tyle jest w tobie nieskończoności, pochowanej w każdym możliwym przypadku, w każdej odmianie, już tylko charakteryzować cię, podkreślać przez baczne spojrzenie, kształtować przez upór emocje i lęki. Ile by cię nie nabrać, tyle zawsze braknie, by cię nie przelewać na darmo i szczelnie wypełnić, wszystkim tym co zdoła się w tobie ukryć, zamaskować, obudzić, potwierdzić. Małe spojrzenia na świat przez wielki pryzmat człowieka, nie zawsze dość dosadne, i często coś pominą, tak już jest z nami że próbujemy się wyprzedzić, zawsze być ten krok do przodu, zgubić własny cień, oszukać czas, przeznaczenie.
Jakkolwiek by cię nie nazywać, tak zawsze jesteś słowem, jesteś mową, rozgrywką, na wielkiej arenie, przytłoczona całkiem prozą zwyczajnego życia, próbujesz się podnieść stawić czoła, być zawsze tam być zawsze sobą, nawet gdyby nie można cię było, poezją okrzyknąć, zwabić w jakąś błahą mowę, w jakiś celny gest.



 
COMMENTS