Blues na złe szepty

author:  Tomasz Nowacki
5.0/5 | 4


Raz życie chciałem wziąć za bary,
Potrząsnąć nim, że nie do wiary,
Przestawić głową w dół ten cały świat.
Obalić ideały,
Dogmaty, piedestały,
Powalić nieprzyjaciół –
Trach i szach, i mat.
I już, już byłem gotowy,
Gdy coś mi nagle szepce tymi słowy
A ja posłusznie słucham
Głosu – rad nierad:

Tyś lotny, jak struś emu,
Czemu więc, czemu, czemu
Wystawiasz głowę,
Miast ją chować w piach?
Tyś mocny, jak kremowe
Piwo bezalkoholowe,
Dlaczego więc, dlaczego
Oczy topisz w złości łzach,
Kolego?

Raz pomiędzy rekiny chciałem finansjery
Wpłynąć i pozżerać drobnicy wszelkiej sfery.
Nie bacząc na sumienie
Sygnety i pierścienie
Wzuć na rąk nieczystych palce;
Po nierównej, brudnej walce
Zbierać złoty grad.
I już, już byłem gotowy,
Gdy coś mi nagle szepce tymi słowy,
A ja posłusznie słucham
Głosu – rad nierad:

Tyś nie rekin jest, lecz płotka.
Czemu więc, czemu,
Czemu pragniesz spotkać
Żarłaczy dzikich stado –
Dla jakiej to przyczyny?
Tyś pływak, jak siekiera,
Dlaczego więc, cholera
Skaczesz w głębiny
Wód obcych, wód sinych?

Raz pokochać chciałem
Szałem, zmysłem, ciałem,
Być jak Filon Laurze
Albo chmurom wiatr.
I już, już byłem gotowy,
Gdy coś mi nagle szepce tymi słowy…

Lecz głosu już nie słucham – niech się wali świat.



 
COMMENTS


My rating

My rating:  
19.11.2010,  marpi

My rating

fajne zakończenie:)
My rating:  

My rating

My rating:  
18.11.2010,  frymusna