ZABŁĄKANY W WITRAŻACH

0.0/5 | 0


ZABŁĄKANY W WITRAŻACH

Aleją owocobrania skrzeń
W uśpionych ogrodach gwiazd
Przez krajobrazy ojczyzny ciszy mgnień
Kroczysz samotnie…
Zabłąkany w witrażach
Tulisz słony smutek deszczowy
I na obrzeżu zmierzchu
Dalej kroczysz ku ciemnym przepaściom
Z powodu rozstań… milkniesz
Zanikasz jak przebrzmiały bóg na ołtarzach

Nie będąc wybrańcem bogów
Ni ich nicości oblicza obrazem
Uchodzisz z życiem z obłędu miraży
Jeszcześ jest… lecz…
Kimże, że malujesz rozwiane uczucia ?
Po omacku leczysz marzenia… sam marzysz
W spektaklu mglistych niedomówień
Z bolesnym krzykiem znaczeń
Rozdarty i pokaleczony
Urealniasz się i… nie goisz

Przebudzeniem prawdziwego życia
Niczym dobra i zła symbol banalny
Bezszelestnie dotykasz cienie matecznika
Pieszczone powabnością Słońca
Po cichu obiecujesz sobie
Prawdę niespełnienia
I komuś jeszcze…
Szept prostego sensu wyznań
I strzęp zamarłego sonetu
W matni lepszego od siebie sobowtóra


⊰Ҝற$⊱……………………………………………………… Częstochowa 19 marca '16

Poem versions


 
COMMENTS