Malinowy szlak
Nie wychodziłem nigdy zbyt wysoko z dolin.
Przehyba, Radziejowa, Koziarz nad Obidzą,
by bliżej być myślami, oczami, co widzą
nie zaćmę horyzontów, lecz światło okolic.
Nie wlokłem się, jak inni w buciorach do nieba,
by czuć się w niego wziętym gdzieś na dachu ziemi,
mnie starczy Sopatowiec, trzy korony Pienin,
przy malinowym szlaku zwykła kromka chleba.
O! Spójrz pani na niebo gołębie wracają,
zakręcą nad doliną, znikną za gronikiem,
choć to nie moje ptaki, codziennie je liczę
i myślą odprowadzam, aż ku Himalajom.
Więc po co mi tam wchodzić. Na lodowej górze,
skowronek nie zaśpiewa, świerszcze nie zagrają.
Przehyba, Radziejowa, Koziarz nad Obidzą,
by bliżej być myślami, oczami, co widzą
nie zaćmę horyzontów, lecz światło okolic.
Nie wlokłem się, jak inni w buciorach do nieba,
by czuć się w niego wziętym gdzieś na dachu ziemi,
mnie starczy Sopatowiec, trzy korony Pienin,
przy malinowym szlaku zwykła kromka chleba.
O! Spójrz pani na niebo gołębie wracają,
zakręcą nad doliną, znikną za gronikiem,
choć to nie moje ptaki, codziennie je liczę
i myślą odprowadzam, aż ku Himalajom.
Więc po co mi tam wchodzić. Na lodowej górze,
skowronek nie zaśpiewa, świerszcze nie zagrają.
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
Moja ocena
Bronek z Obidzy to zawsze - firma!My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating