Ona

author:  chojny
5.0/5 | 11


Zapomniałem,
Że mogą istnieć takie kobiety.
Jak smakuje wspólny świt,
Jak pachnie świat w ich obecności.
Oszołomiony i rozpierany
Dawno nie odczuwaną radością,
Leżałem długo w nocy nie mogąc zasnąć.
Otoczony szarą codziennością,
Przelotnością uczuć i powszedniością gestów,
Zrozumiałem, że spotkałem fenomen:
Kogoś jedynego w swoim rodzaju,
Kogo nie potrafiłem rozgryźć od razu
I kto fascynował mnie: od niebanalnej urody,
Po niepojętą wrażliwość, która mnie zaskakiwała
Tak wiele razy. W jej głosie było coś innego -
Beztroskiego, a z oczu bił taki blask,
Którego nie pokazuje się wszystkim,
Jedynie wybranej osobie.
Iskra płynąca z zakamarków duszy.

Dni mijały niepostrzeżenie jeden po drugim,
Aż pewnej nocy, gdy jak zwykle przewracałem się
Z boku na bok i nie mogłem zasnąć,
Zrozumiałem, że spotkałem kobietę życia.



 
COMMENTS


My rating

My rating:  
15.07.2016,  ParaNormal

My rating

My rating:  
19.01.2016,  Kajotka

@ Magdalena Gospodarek

utworek stary jak świat ;-) lecz słowo stało się ciałem...
31.12.2015,  chojny

:)

wytrwałości :)

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
26.12.2015,  alak13

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

Moja ocena

:))
My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
22.12.2015,  A.L.

My rating

My rating: