wyruszyłam...
wyruszyłam
skoro świt
podążając
za głosem
serca
mijałam
zaorane
uśpione
pola
pogodzone z losem
powoli
zza zakrętu
wyłaniał się dzień
nie mogłam
skupić się na drodze
nie patrzyłam
przed siebie
tylko
w lusterko wsteczne
na rosnącą
dużą
żółtą
plamę na niebie
pochłonęła mnie
całkowicie……
przywróciła mi życie
skoro świt
podążając
za głosem
serca
mijałam
zaorane
uśpione
pola
pogodzone z losem
powoli
zza zakrętu
wyłaniał się dzień
nie mogłam
skupić się na drodze
nie patrzyłam
przed siebie
tylko
w lusterko wsteczne
na rosnącą
dużą
żółtą
plamę na niebie
pochłonęła mnie
całkowicie……
przywróciła mi życie
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating