Grzech
I
Dziś przyszłaś do mnie w nocy,
Zbudziłaś trwożny sen,
Rzuciłaś mi na oczy
Swych włosów płowy len.
Na piersi mej rozkwitłaś,
Jak róży wonny pąk,
Purpurą ust gorących,
Oplotem białych rąk.
W szeptanych twoich słowach
Drżał płacz i dzwonił śmiech...
Przyniosłaś mi dziś w nocy
Swój pierwszy słodki grzech.
II
W dziewiczem twojem łonie
Krwią młodą tętnił szał
I ból rozkoszy pierwszej
Niemocą słodką mdlał.
Słyszałem szept twój cichy,
Bezsilny płacz i śmiech:
— Mój miły, jaki słodki
Mój wspólny z tobą grzech.
Mój miły, jak mnie palą
Płomienie twoich rąk!
Słowiki w sadach jęczą,
Jaśminy pachną w krąg...
III
W dziewiczej twej samotni
Śród czterech białych ścian,
Pacierza święte słowa
Szły z grzeszną myślą w tan.
W panieńskim alkierzyku
Z matczynych dobrych rad,
Rozkwitał purpurowy
Pierwszego grzechu kwiat.
Strach jakiś słodkim dreszczem
Po ciele twojem biegł,
Rozkoszą i tęsknotą
Nalewał cię po brzeg.
Więc, jak nalana czara,
Lśniąc złotym płynem w krąg,
Czekałaś ust spragnionych
I chciwych ciebie rąk.
IV
Myślałaś o mnie długo
Z zapartym w piersi tchem,
Wołałaś każdą myślą
I każdym swoim snem.
I do mnie, czując w sobie
Wezbraną życia moc,
Prężyłaś swe ramiona,
Jak lwica w parną noc...
Aż wreszcie po księżycu
W brylantach z mgły i ros
Przybiegłaś do mnie drżąca
I zawołałaś w głos:
Wołałeś mnie, więc przyszłam,
Przybiegłam do twych rąk!
Słowiki w sadach jęczą,
Jaśminy pachną w krąg! —
V
Z białego alkierzyka,
Jak z klatki, uciekł ptak —
Łóżeczko niezasłane,
W łóżeczku kogoś brak.
Na małej otomance,
Wciśniętej w mroczny kąt,
Matczyne dobre rady
Usiadły wszystkie w rząd.
Usiadły w rząd i płaczą,
I krzyczą: — Co za srom!
Na oścież drzwi otwarte,
Skroś nocy pusty dom! —
Za drzwiami otwartemi
Noc śpiewnych pełna ech,
Przez drzwi otwarte wchodzi
Do alkierzyka grzech.
I mówi dobrym, radom:
— Nie załamujcie rąk!
Słowiki w sadach jęczą,
Jaśminy pachną w krąg!
Dziś przyszłaś do mnie w nocy,
Zbudziłaś trwożny sen,
Rzuciłaś mi na oczy
Swych włosów płowy len.
Na piersi mej rozkwitłaś,
Jak róży wonny pąk,
Purpurą ust gorących,
Oplotem białych rąk.
W szeptanych twoich słowach
Drżał płacz i dzwonił śmiech...
Przyniosłaś mi dziś w nocy
Swój pierwszy słodki grzech.
II
W dziewiczem twojem łonie
Krwią młodą tętnił szał
I ból rozkoszy pierwszej
Niemocą słodką mdlał.
Słyszałem szept twój cichy,
Bezsilny płacz i śmiech:
— Mój miły, jaki słodki
Mój wspólny z tobą grzech.
Mój miły, jak mnie palą
Płomienie twoich rąk!
Słowiki w sadach jęczą,
Jaśminy pachną w krąg...
III
W dziewiczej twej samotni
Śród czterech białych ścian,
Pacierza święte słowa
Szły z grzeszną myślą w tan.
W panieńskim alkierzyku
Z matczynych dobrych rad,
Rozkwitał purpurowy
Pierwszego grzechu kwiat.
Strach jakiś słodkim dreszczem
Po ciele twojem biegł,
Rozkoszą i tęsknotą
Nalewał cię po brzeg.
Więc, jak nalana czara,
Lśniąc złotym płynem w krąg,
Czekałaś ust spragnionych
I chciwych ciebie rąk.
IV
Myślałaś o mnie długo
Z zapartym w piersi tchem,
Wołałaś każdą myślą
I każdym swoim snem.
I do mnie, czując w sobie
Wezbraną życia moc,
Prężyłaś swe ramiona,
Jak lwica w parną noc...
Aż wreszcie po księżycu
W brylantach z mgły i ros
Przybiegłaś do mnie drżąca
I zawołałaś w głos:
Wołałeś mnie, więc przyszłam,
Przybiegłam do twych rąk!
Słowiki w sadach jęczą,
Jaśminy pachną w krąg! —
V
Z białego alkierzyka,
Jak z klatki, uciekł ptak —
Łóżeczko niezasłane,
W łóżeczku kogoś brak.
Na małej otomance,
Wciśniętej w mroczny kąt,
Matczyne dobre rady
Usiadły wszystkie w rząd.
Usiadły w rząd i płaczą,
I krzyczą: — Co za srom!
Na oścież drzwi otwarte,
Skroś nocy pusty dom! —
Za drzwiami otwartemi
Noc śpiewnych pełna ech,
Przez drzwi otwarte wchodzi
Do alkierzyka grzech.
I mówi dobrym, radom:
— Nie załamujcie rąk!
Słowiki w sadach jęczą,
Jaśminy pachną w krąg!
Moja ocena
Cudny!Moja ocena
niezły klasyk wiersz na ważny temat :)My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
Moja ocena
Jezu.. coś pięknego!!Moja ocena
po prostu"szczęka opada"-talent to talent!Moja ocena
piękne i romantyczne :)