Niezapowiedziana wizyta
Przyszła dziś do mnie nieproszona
w zwiewnym przybraniu z kolorowych liści
z kropli deszczu na smukłej szyi kolia
promienie słońca okrywały jej ramiona
w każdej szczupłej dłoni trzymała po kiści
dojrzałych owoców których soków aromaty
rozchodziły się cudowną wonią wokoło
twarz miała młodą lecz pomarszczone czoło
jakby mocno poznaczone trosk bruzdami
na głowie zaś miała świeże kwiaty
powiązane licznie zielonymi wstążkami
w barwach tęczy wrześniowe bukiety
na delikatnych stopach ubrane ludzkie smutki
powiązane w ciemnoszare cierpienie
dziś przyszła do mnie odebrać nowe wersety
kiedy kolejne zapisywałem strony
bo wiersz nigdy nie będzie skończony
i nie przepadnie w niepamięci za krótki
dziś przyszła do mnie
jesienna melancholia
w zwiewnym przybraniu z kolorowych liści
z kropli deszczu na smukłej szyi kolia
promienie słońca okrywały jej ramiona
w każdej szczupłej dłoni trzymała po kiści
dojrzałych owoców których soków aromaty
rozchodziły się cudowną wonią wokoło
twarz miała młodą lecz pomarszczone czoło
jakby mocno poznaczone trosk bruzdami
na głowie zaś miała świeże kwiaty
powiązane licznie zielonymi wstążkami
w barwach tęczy wrześniowe bukiety
na delikatnych stopach ubrane ludzkie smutki
powiązane w ciemnoszare cierpienie
dziś przyszła do mnie odebrać nowe wersety
kiedy kolejne zapisywałem strony
bo wiersz nigdy nie będzie skończony
i nie przepadnie w niepamięci za krótki
dziś przyszła do mnie
jesienna melancholia
Moja ocena
+ !My rating
My rating
My rating
My rating