O PÓŁNOCY… OPUSZKIEM O PUSTCE

5.0/5 | 6


O PÓŁNOCY… OPUSZKIEM O PUSTCE


Nie wiem o czym miałbym dzisiaj napisać
Pustkę z kartki jak łza czystej odprawić
Niczym zbój… kurant zabił… pół nocy
Wena zwodzi… niespiesznie przychodzi
Wezmę pióro do ręki natychmiast
Gdy się zechce w progu pojawić
By bezgrzesznie tête-à-tête
Wiersz z déjà vu z nią płodzić

Ale nawet muzy'czne milczenie
Wersy w kształty bałamutne ubiera
Z wierszorodnej inkaust skapnął stalówki
Obnażając międzywiersz
Snuje wątki, wplata w tęcze bezdźwięcznie
Kiedy wena łono fi'liternie otwiera
Kusi czaru szkarłatnym wywarem
Pod desu skrzętnie skrytej wierszówki

A gdy pani… ta poetów bogini
Meandrami wwiedzie w gaje poezji
Do tajemnej wybranka zaprosi alkowy
Róż płatkami wyobraźnię wymości
Lśniącym rymem metafor jak diament
Eufemizmów konfetti i lirycznych finezji
Tam poeta z tą damą…
Najserdeczniej… wierz… wierszem ugości

Jąłem pisać wiersz tedy jak laik
O północy opuszkiem o pustce
A co mi tam… niech sczeźnie z zazdrości
Grafoman, dramaturg, eseista, prozaik
Byle nie implodował ze złości


Toruń …………………………………………………………… 17 stycznia '99

Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating:  
04.11.2015,  Arkadio

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
03.11.2015,  Malwina

My rating

My rating:  

My rating

My rating: