NIE… NIE DAR TO
NIE… NIE DAR TO
To nie dar wykradziony bogom
Ni sens wiary w bezsens istnienia
Gdy patrzę w prześwit na niebie
W niejedną zapadam chwilę milczenia
Wibracje mózgu do bólu prężę
On ci mym… jedynym orężem
Na rozstajnej drodze
Mlecznej… czy do oświecenia ?
A natychmiast potem
Gdy głos więźnie'm w krtani
Szept prawdy w mych uszach
Krzyk fenomenologii zagłusza
Kleconej naprędce aureoli twierdzenia
Że… im dalej w aurę kosmosu sięgamy
Tym bardziej cofamy się w czasie
Wszechświat zaś bezgraniczny
Balansując pod peleryną cierpienia
Milionem milionów myśli
Tak się do jego ma części widzialnej
Jak owa do atomu mikroskopijnego mgnienia
Mniejszego od kwarka
Cząstki elementarnej
Dziś spojrzałem w lustro zamglone porannie
Pękło… złudzeń nie pozostawiając
Lustra czasem pękają
Ze śmiechu, z rozpaczy
A ja tak nie chciałbym
By ktoś krzywe, ranne
I mnie jeszcze prócz mnie
W fragmencie jego zobaczył
Nie… nie war to
Solina ……………………………………………… 1 listopada '15
To nie dar wykradziony bogom
Ni sens wiary w bezsens istnienia
Gdy patrzę w prześwit na niebie
W niejedną zapadam chwilę milczenia
Wibracje mózgu do bólu prężę
On ci mym… jedynym orężem
Na rozstajnej drodze
Mlecznej… czy do oświecenia ?
A natychmiast potem
Gdy głos więźnie'm w krtani
Szept prawdy w mych uszach
Krzyk fenomenologii zagłusza
Kleconej naprędce aureoli twierdzenia
Że… im dalej w aurę kosmosu sięgamy
Tym bardziej cofamy się w czasie
Wszechświat zaś bezgraniczny
Balansując pod peleryną cierpienia
Milionem milionów myśli
Tak się do jego ma części widzialnej
Jak owa do atomu mikroskopijnego mgnienia
Mniejszego od kwarka
Cząstki elementarnej
Dziś spojrzałem w lustro zamglone porannie
Pękło… złudzeń nie pozostawiając
Lustra czasem pękają
Ze śmiechu, z rozpaczy
A ja tak nie chciałbym
By ktoś krzywe, ranne
I mnie jeszcze prócz mnie
W fragmencie jego zobaczył
Nie… nie war to
Solina ……………………………………………… 1 listopada '15
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating