Nie cierpiący zwłoki październik
pojawia się znienacka gdy liście smutnieją
raz po raz mija ludzi
bez słów i bez twarzy
parasole jak grzyby błyszczeją nadzieją
a krajobraz choć dżdżysty
ścieli się bez skazy
kalendarzowe kartki starannie oddarte
droga melancholijnie skręca w bok wśród cieni
na parapetach koty pełnią swoją wartę
i świat się rozpościera
całkiem nie z tej ziemi
wilgoć siada na rzęsach
łzy to czy też rosa?
ścieżka na pozór równa - jednak wyboista
on z kamykiem w bucie
i wiatrem we włosach
wysnuwa się z mgieł wolno
nim zabrnie w tych liściach
RC 24.10.15
raz po raz mija ludzi
bez słów i bez twarzy
parasole jak grzyby błyszczeją nadzieją
a krajobraz choć dżdżysty
ścieli się bez skazy
kalendarzowe kartki starannie oddarte
droga melancholijnie skręca w bok wśród cieni
na parapetach koty pełnią swoją wartę
i świat się rozpościera
całkiem nie z tej ziemi
wilgoć siada na rzęsach
łzy to czy też rosa?
ścieżka na pozór równa - jednak wyboista
on z kamykiem w bucie
i wiatrem we włosach
wysnuwa się z mgieł wolno
nim zabrnie w tych liściach
RC 24.10.15
My rating
Dziękuję...
Wszystkim za czytanie :) Pozdrawiam :)My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
Moja ocena
W Twoich strofach zima też będzie piękna.Świetny wiersz.
My rating
My rating