Łańcuchy
Brązowo rudawy nalot już pokrywa łańcuchy owijające naszą młodość.
A ja kartki kalendarza wciąż zmieniam jako dziecko.
Czy teraz w wieku dwudziestu dwóch lat dalej jestem niewinna?
Choć już odpowiedzialna za tak wiele wypadków.
Aby zabawa nigdy nie stała się nostalgią.
Żeby dziś było wieczne.
Żebym mogła jeszcze kilkadziesiąt razy
zdmuchnąć świeczki na swoim torcie.
Jaką mam pewność, że obudzę się rano?
Wszystko w życiu jest tak nikłe jak ono samo.
Zatem do dna.
A ja kartki kalendarza wciąż zmieniam jako dziecko.
Czy teraz w wieku dwudziestu dwóch lat dalej jestem niewinna?
Choć już odpowiedzialna za tak wiele wypadków.
Aby zabawa nigdy nie stała się nostalgią.
Żeby dziś było wieczne.
Żebym mogła jeszcze kilkadziesiąt razy
zdmuchnąć świeczki na swoim torcie.
Jaką mam pewność, że obudzę się rano?
Wszystko w życiu jest tak nikłe jak ono samo.
Zatem do dna.
My rating
Magdalena Gospodarek
Końcówka !My rating
My rating
My rating
My rating
Moja ocena
No proszę.Tu krzyknę;
Młodości
ty nad poziomy wylatuj
a okiem słońca...
A wiersz się podoba.
Bardzo
My rating