List z ojczyzny labiryntu
Dni tutaj są bezchmurne. Kwiaty oleandrów
wybuchają różem z łodyg na pagórkach.
Gdzieniegdzie dzikie oliwy kołyszą się z podmuchami
łagodnego wiatru. A wkoło powódź kamieni.
Domki schodzą do morza po ogorzałych wzgórzach,
zatoka pobłyskuje kolorem Twoich oczu.
Wenecka twierdza na wysepce grozi już tylko ruiną.
A wyżej strome przełęcze, tam słychać kozę Kri-kri,
która błądzi po ścieżce wydeptanej przez partyzantów.
Dawno skończyli swoją wojnę. Ale pamięć jest żywa.
I za nich modlą się mnisi w bielonych monastyrach.
Litanie pną się w cerkiewkach, jak dymy z kadzideł,
przed feerią ikon i gromadami świec.
Czego chcieć więcej, gdy wieczór
i po górskich wioskach kobiety szeleszczą spódnicami
niosąc owoce w misach, a w koszach tutejsze sery?
Czego, gdy wino dojrzało i mieni się w stągwi purpurą,
tą samą, co Twoich ust, gdy Cię zapamiętałem?
Tego, żebyś tu była i to widziała ze mną.
Kreta, wrzesień 2013 r.
wybuchają różem z łodyg na pagórkach.
Gdzieniegdzie dzikie oliwy kołyszą się z podmuchami
łagodnego wiatru. A wkoło powódź kamieni.
Domki schodzą do morza po ogorzałych wzgórzach,
zatoka pobłyskuje kolorem Twoich oczu.
Wenecka twierdza na wysepce grozi już tylko ruiną.
A wyżej strome przełęcze, tam słychać kozę Kri-kri,
która błądzi po ścieżce wydeptanej przez partyzantów.
Dawno skończyli swoją wojnę. Ale pamięć jest żywa.
I za nich modlą się mnisi w bielonych monastyrach.
Litanie pną się w cerkiewkach, jak dymy z kadzideł,
przed feerią ikon i gromadami świec.
Czego chcieć więcej, gdy wieczór
i po górskich wioskach kobiety szeleszczą spódnicami
niosąc owoce w misach, a w koszach tutejsze sery?
Czego, gdy wino dojrzało i mieni się w stągwi purpurą,
tą samą, co Twoich ust, gdy Cię zapamiętałem?
Tego, żebyś tu była i to widziała ze mną.
Kreta, wrzesień 2013 r.
My rating
My rating
Moja ocena
PiękneMy rating
My rating
@
Dziękuję :)Moja ocena
Znakomicie napisany.Antyk wisi w powietrzu.
Na wyciągnięcie ręki.