TEN WIERSZ TAK CHCIAŁBY…

5.0/5 | 3


TEN WIERSZ TAK CHCIAŁBY…


Wiersz marny tak chciałby być choćby słyszalny
Chciałby od słów prostych zapłonąć zapałki
Stać czyimś remedium na śnięte milczenie
Jąłem więc go pisać… zwijać nić Ariadny
Wijąc się przecieka jak woda przez palce
W kamień lawy zastygł jednej chwili mgnieniem

Dla chwil tych ożyje… które wnet nadejdą
Coś nakreśli myśli niecodziennych echem
Północnym milczeniem… wczorajszym marzeniem
W wyrwanych z zapomnień kartkach kalendarza
W nich list bez adresu ciemnym gwiazdom pośle
Gdzie dzień lepszy zawsze za późno się zdarza

W ogrodzie mych zdarzeń oplecionych bluszczem
W sezamie poezji… raju utraconym
Otulona mglistym w noc znoszonym płaszczem
Lśni stara nostalgia… z wierszem śpi na ławce
Patrzy w prześwit nieba… ślepą okiennicą
Pod zmurszałym dachem z dachówkami zmarszczek

W rozmarzonym w wieczór wiecznym nieboskłonie
Towarzyszki gwiazdy… sercu bliskie gonię
Jeszczem jest spragniony różu i błękitu
Przytrzymuję klamkę bramy stąd donikąd
A czyimi oczy widzę świat inaczej ?
Co za oczu drzwiami…? Zda pytam po cichu

Obraz w nich się jawi… jak Arlekin blady…
W literackiej grozie tańczy ostateczność
Marny wiersz tak chciałby być choćby słyszalny
Jak frazy Iliady… prowadzące w wieczność


Toruń …………………………………………………………… 9 czerwca '15



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
09.06.2015,  Arkadio

My rating

My rating: