Opadam
na pościele opadam mgliście
szkliście ich biel oszrania
siarczyście witają rankiem tam
przystankiem drżąca przestrzeń jest
jak kleszcze kostniejące powietrze
a spać jeszcze lub popić kawy
dałyby zwichrowane sprawy
co źdźbłem kruchej trawy
usychające jak liście złudzenia
jesienią przyszłyście
mnie zabić
szkliście ich biel oszrania
siarczyście witają rankiem tam
przystankiem drżąca przestrzeń jest
jak kleszcze kostniejące powietrze
a spać jeszcze lub popić kawy
dałyby zwichrowane sprawy
co źdźbłem kruchej trawy
usychające jak liście złudzenia
jesienią przyszłyście
mnie zabić
COMMENTS
ADD COMMENT