Dom z kamienia
Co też was dzisiaj matko wieczorem kołysze,
pochyla coraz niżej, aż do samych kolan,
na których, ano właśnie, gdyby jeszcze przyszło,
ponieślibyście innych, aż krzyż by rozbolał.
Nie ten, przed którym czołem, nie z kości słoniowej,
ucieczka ostateczna skończonych żebraków,
maskotka na łańcuszku „dzieci resortowych”
krzyż, który was postawił na swoim z Czworaków.
Odstawcie już pacierze, dajcie spocząć ciału.
(Myślę, że sam Morfeusz tak wami kołysze)
Ech! Synku – ano właśnie, gdyby mu się chciało,
niechby już nie kołysał, lepiej, aby przyszedł.
pochyla coraz niżej, aż do samych kolan,
na których, ano właśnie, gdyby jeszcze przyszło,
ponieślibyście innych, aż krzyż by rozbolał.
Nie ten, przed którym czołem, nie z kości słoniowej,
ucieczka ostateczna skończonych żebraków,
maskotka na łańcuszku „dzieci resortowych”
krzyż, który was postawił na swoim z Czworaków.
Odstawcie już pacierze, dajcie spocząć ciału.
(Myślę, że sam Morfeusz tak wami kołysze)
Ech! Synku – ano właśnie, gdyby mu się chciało,
niechby już nie kołysał, lepiej, aby przyszedł.
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating