Wśród pęknięć
Gdy już po wszystkich była egzaminach,
zagrały kiszki i zrzedła jej mina.
Zapach konwalii oblepiał jak masło.
Czas zacząć łowy. Tak pięknie śpi miasto.
Czerwone usta
i łyk zimnej kawy,
na twarzy pustka
jak mundur zniesławień,
drzwi obłuszczone,
wystygłe i bure.
Słońce z łez słonych
zachodzi za skórę,
noc pełzła cieniem latarni dzwoniących,
nad dłońmi gwiazdy, a w środku brak wzruszeń.
Deszcz ciem upadłych drży pośród zaksztuszeń,
on ją ramieniem zagarnia pół-drwiącym.
Z klepsydry ostrza
stękają wolniutko,
pogoda gorzka,
a wiatr cuchnie wódką.
Archipelagi
skundlonych oddechów,
szklanka alpagi
i haust hienich śmiechów.
On, cóż - ten tego... Fest gość wśród skowyczeń.
W tym przyklejeniu rozparty jak wyłom.
Tramwaj się leni, a drzewo nadgniło.
Ona dla niego siedmiorgiem jest życzeń...
Nienamacalnie
otrzepał z warg wągry,
schował konwalie
i garść hipohondrii.
Gnojówka z rynien
dzwoniła o płoty,
a on, jak w kinie,
rozrzucił banknoty...
Ona do wiosny przełknęła deszcz z smutkiem,
kupiła tosty, salceson i wódkę.
Pachnąca mydłem włożyła sukienkę,
by choć na chwilę wypięknieć wśród pęknięć...
RC 1.05.15
Inspiracja wierszem Josifa Brodskiego "Debiut"
zagrały kiszki i zrzedła jej mina.
Zapach konwalii oblepiał jak masło.
Czas zacząć łowy. Tak pięknie śpi miasto.
Czerwone usta
i łyk zimnej kawy,
na twarzy pustka
jak mundur zniesławień,
drzwi obłuszczone,
wystygłe i bure.
Słońce z łez słonych
zachodzi za skórę,
noc pełzła cieniem latarni dzwoniących,
nad dłońmi gwiazdy, a w środku brak wzruszeń.
Deszcz ciem upadłych drży pośród zaksztuszeń,
on ją ramieniem zagarnia pół-drwiącym.
Z klepsydry ostrza
stękają wolniutko,
pogoda gorzka,
a wiatr cuchnie wódką.
Archipelagi
skundlonych oddechów,
szklanka alpagi
i haust hienich śmiechów.
On, cóż - ten tego... Fest gość wśród skowyczeń.
W tym przyklejeniu rozparty jak wyłom.
Tramwaj się leni, a drzewo nadgniło.
Ona dla niego siedmiorgiem jest życzeń...
Nienamacalnie
otrzepał z warg wągry,
schował konwalie
i garść hipohondrii.
Gnojówka z rynien
dzwoniła o płoty,
a on, jak w kinie,
rozrzucił banknoty...
Ona do wiosny przełknęła deszcz z smutkiem,
kupiła tosty, salceson i wódkę.
Pachnąca mydłem włożyła sukienkę,
by choć na chwilę wypięknieć wśród pęknięć...
RC 1.05.15
Inspiracja wierszem Josifa Brodskiego "Debiut"
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating