Coś
Spadam w dół
Ocieram się skrzydłami o lód
Liczę dni
Liczę sny
Zbieram żal
W kieszenie dziurawe po szczęściu
Odszedłeś dziś przed śniadaniem
Lęku
którym obdarowały mnie znajome dłonie
Dosięgam dna
Przeglądam się w jego czystości szkle
To nie ja
To nie on
To tylko myśli kulawych tłum
W śród bezbarwnych twarzy czyjś samotny cień
To nieproszony gość
Otwieram mu drzwi
Jest taki jak ja
Nieśmiało rozgląda się
zbyt ostrożnie
Chyba słońce jest pod sercem mojego skrzydła
Ocieram się skrzydłami o lód
Liczę dni
Liczę sny
Zbieram żal
W kieszenie dziurawe po szczęściu
Odszedłeś dziś przed śniadaniem
Lęku
którym obdarowały mnie znajome dłonie
Dosięgam dna
Przeglądam się w jego czystości szkle
To nie ja
To nie on
To tylko myśli kulawych tłum
W śród bezbarwnych twarzy czyjś samotny cień
To nieproszony gość
Otwieram mu drzwi
Jest taki jak ja
Nieśmiało rozgląda się
zbyt ostrożnie
Chyba słońce jest pod sercem mojego skrzydła
COMMENTS
ADD COMMENT