Ślina pomarańczy.

author:  Zbigniew Budek
5.0/5 | 9


Ktokolwiek pamięta odważne podróże
w głowach bez okrycia i, chociaż kilka przedmiotów z tras
we wszystkich kierunkach po Polsce. W każdym mieście anonsowano
najładniejsze dziewczyny w kraju. Życie zdobywania przestrzeni w
okresie hegemonii gumy do żucia. Licytacje o cumowaniu dziesięciotysięczników.
Dla mnie kolejna porcja śliny na pomarańcze i ojca przypominanie,
o okazji na kilka dolarów od cinkciarza przed portem.

Robiliśmy to, co chcieliśmy, nieświadomi innych rozkoszy
- z bezdyskusyjnym kryterium o naszym wygranym losie.
Wybór kierunku studiów zazwyczaj przypadkowy, dopasowany do twarzy.

Słowo cud odnosił się do interpretacji narzekania, bo wszystko było piękne, w porządku i ewentualnie ok. Budowaliśmy.
Nic nie podlegało poprawianiu, tak mi się wydawało. Do czasu.

Tymczasem, odeszło już kilku kolegów. Nie mogą wiedzieć o tym, że
odwiedziłem wiele portów i nie byłem w wojsku
nie strzelałem do dzieci. Jednak tak jakby naprzeciw
nie poznałem pustki i, to jest w tej regule na życie, ok.

Poem versions


 
COMMENTS


@ Michał Piętniewicz

Dziekuję za komentarz.
W moim autorskim zamyśle miała to być retrospekcja lat sześdziesiątych widziana po wielu latach.... :-)

O wierszu

Jest duży potencjał poetycki. Ale wiersz jest złamany: pierwsze dwie strofy z innej bajki, kolejne dwie z innej. To jakby dwa inne wiersze. Pierwszy zdecydowanie bardziej mi się podoba. Pozdrawiam serdecznie!

My rating

My rating:  
28.03.2015,  bezecnik

My rating

My rating:  
27.03.2015,  ParaNormal

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
27.03.2015,  A.L.

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

:)

...podelektryzowane kolejki do sklepów po hak!
Masz rację Zbigniewie, wtenczas to była dla nas wielka przygoda. Dziękuję!

My rating:  

My rating

My rating:  

tekst

może być bardziej klarowny dla osób znających przełom lat 60/70tych. :-)