U czecha
Weekend na świeżym powietrzu w Czarnkowie
u Czecha na działce
gdzie górka za górką się chowa
a czereśnie żyją w grzechu
choć robaków nie mają to z nudów
w poprzek bez pośpiechu pękają
Morela z pigwą zakwitła i znikła
owoc swój po ziemi rozrzucając
za nic sobie modlitwy
Marzeny o dobre plony mając
Szklarnia twarzą w twarz z altaną
przed spojrzeniami sąsiadów osłaniają
motyl na kwiatku przysiadał
wiatr po rabatkach gania
Mięta swym zapachem
kusi gości za młodu
czosnkowych pęczków woń
owady i pszczoły wabi
jak wąż który Ewę grzechem mamił
Smak gulaszu z kociołka nad ogniskiem
rozlewa się pełen swobody
W tym miejscu nawet stary
czuje się wciąż młodo
u Czecha na działce
gdzie górka za górką się chowa
a czereśnie żyją w grzechu
choć robaków nie mają to z nudów
w poprzek bez pośpiechu pękają
Morela z pigwą zakwitła i znikła
owoc swój po ziemi rozrzucając
za nic sobie modlitwy
Marzeny o dobre plony mając
Szklarnia twarzą w twarz z altaną
przed spojrzeniami sąsiadów osłaniają
motyl na kwiatku przysiadał
wiatr po rabatkach gania
Mięta swym zapachem
kusi gości za młodu
czosnkowych pęczków woń
owady i pszczoły wabi
jak wąż który Ewę grzechem mamił
Smak gulaszu z kociołka nad ogniskiem
rozlewa się pełen swobody
W tym miejscu nawet stary
czuje się wciąż młodo
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating