Drabinacja

author:  BoguslawaMatusiak
5.0/5 | 14


Mówisz, świt i tak będzie. Czy tego chcę czy nie.
Jakiś. Koniecznie z filiżanką kawy, by wkroczyć
w miarę delikatnie na kolejny szczebel drabiny.
Wyżej jest o wiele cieplej. Można zdjąć rękawiczki.

Do rąk przylatują ptaki, białe. W ogrodach na płaskowyżu
prezentują się szczególnie dobrze. Ilość pomaga
skutecznie wymieniać myśli, w przerwach pojedyncze
komunikaty. Jak rzucane w wodę kamyki w tym samym kolorze.

Kręgi będą równomierne jak tonacja w której chcę zatrzymać
poranność, nawet bez słońca. To nic, że zieleń pod śniegiem.
ona tam jest, tak samo jak wiem, że za krawędzią warg
ukrywają się twoje myśli. Nieubrane, nieuczesane.

Udaję, że ich nie widzę. Skupiam się na delikatnym,
niebieskim wymalowanym ręcznie wzorku.
Brzegi nie są poszarpane. Bezboleśnie można je przebyć.



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
09.02.2015,  Piotr

My rating

My rating:  
09.02.2015,  bezecnik

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
09.02.2015,  A.L.

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
09.02.2015,  Asia Kula

My rating

My rating:  
09.02.2015,  pola

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
09.02.2015,  Arkadio

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

Moja ocena

Z tego wiersza można zrobić jeszcze dwa samoistne .
Pierwszy to sama pierwsza zwrotka.
Drugi to od słów; To nic, że zieleń pod śniegiem.
I dalej do końca.
Dobre teksty mają drugie i trzecie życie.
My rating: