Wierszokleta

author:  73basia73
5.0/5 | 4


Pan Wincenty spod Wrocławia
dziś pisaniem się zabawia
skrupulatnie liczy słowa
aby każda strofa nowa
limerykiem stać się chciała.

Lecz pisanie wielka sztuka
i ktoś w głowę się popuka
gdy przeczyta banialuki
którym daleko do sztuki.
Każdy jednak pisać może
trochę lepiej,trochę gorzej
i bez względu na talenty
sił próbuje pan Wincenty.

Siwy włos na jego głowie
jeży się i staje dęba
i ze złości za głupotę
wykrzywiła mu się gęba.
Weny bowiem mu zabrakło
choć się dwoi nawet troi
nic mu kupy się nie trzyma
nawet rym się go nie ima.
Płacze jęczy pan Wincenty
-chyba łyknę se procenty
bo od pustki łeb mi pęka
matko cóż to za udręka!

Błagał prosił mózg wysilał
morze łez do weny wylał
gotów był wnet podciąć żyły
by udręki się skończyły.

Ale wena bez litości
(dzisiaj piątek a więc pości)
myśli Wicek-cóż w sobotę
zrobię wenie jakąś psotę
pościć raptem się zachciało
gdy mi wenę znów wywiało.



 
COMMENTS


Moja ocena

A ja napisałam "Wierszokletkę"
My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
20.10.2010,  adam1997for