Kiedyś to była niedobra ulica
Słowem zaczynała i kończyła się tamta ulica,
już na jej początku był znak, który mówił wszystko,
na kawałku nieba blaszanej tablicy,
cienka, wąska linia zakończona kreską.
Ślepe w niej żyły kamienice,
latarnie oślepione za dnia
nocami głuchym okiennicom
wbijały ślepy wzrok do gardeł.
Tynk się na ślepo kruszył z fasad,
pająk rozciągał pajęczynę,
w ciemnościach kot uważał na psa,
schodami mech się wolno wspinał.
Słowem, to była niedobra ulica,
źle się zaczynała a kończyła gorzej.
Oślepła przy samym już wejściu od Wilczej,
a całkiem ogłuchła, czym bliżej do Hożej.
już na jej początku był znak, który mówił wszystko,
na kawałku nieba blaszanej tablicy,
cienka, wąska linia zakończona kreską.
Ślepe w niej żyły kamienice,
latarnie oślepione za dnia
nocami głuchym okiennicom
wbijały ślepy wzrok do gardeł.
Tynk się na ślepo kruszył z fasad,
pająk rozciągał pajęczynę,
w ciemnościach kot uważał na psa,
schodami mech się wolno wspinał.
Słowem, to była niedobra ulica,
źle się zaczynała a kończyła gorzej.
Oślepła przy samym już wejściu od Wilczej,
a całkiem ogłuchła, czym bliżej do Hożej.
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating