Jeszcze nie noc, a niebo już schorowane od czerni

author:  Piotr Paschke
5.0/5 | 3


Nikt nie wymyślił innych słów ;
z jakich mam poskładać wiersz, by był wiarygodny ?

Wiersz - moje schorowane niebo -
ustawicznie poszerzany błękit,
zawężenie do śmiertelnej choroby ;
byle jaki wieczór wystarczy, by dokonać narodzin,
zmusić wiatrak wyobraźni do sekretnych ślubów z kartką,
poruszyć jego dziurawe skrzydła po równi pochyłej wypowiedzi,
bez asekuracji wspinać się po schodach skojarzeń.

Wiersze się parzą,
mają długie ręce,
potrafią chwytać mocno za gardło,
uczepić się ostrego stłuczka każdej litery.

Do tej pory myślałem, że uda się je zakneblować,
zestrzelić piórem uśmiech z przepitej gwiazdy ;
dla niej, wewnątrz cienistej alei, zewsząd czai się słońce -
dla niej takie drobiazgi mają znaczenie :
wklejanie do brulionu każdej ślepej linijki,
po każdym jej upadku dokładne otrzepanie kolan.
Lubię się w nich przeciągać,
niedostrzegalny.

Moja kobieta żyje jeszcze nadzieją,
że będę się z nią obchodził czulej niż z tym wierszem,
połyka głębokie hausty mojego milczenia ;
czas skończyć tę bezczelną maskaradę.

Trochę smutniej,
trochę niżej,
im bardziej ciemno, tym głębiej.



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating: