Kosmata codzienność
Kiedy popołudniowe
rozrzucone na niebie chmury
wlokły się za moim wzrokiem
przedzielone gęstwiną bezradności
wyprofilowana ścieżka dnia
zmieniała zdanie na łuku historii
obarczony przyciąganiem
wirtualnego czasu
czułem przytłaczający
zgiełk codzienności
osiadający kosmatymi
natrętnymi myślami
na pulsującym życiem sercu
pozostawiony sam sobie
w szczerym polu samotności
z anulowanym
paszportem do nieba
rozrzucone na niebie chmury
wlokły się za moim wzrokiem
przedzielone gęstwiną bezradności
wyprofilowana ścieżka dnia
zmieniała zdanie na łuku historii
obarczony przyciąganiem
wirtualnego czasu
czułem przytłaczający
zgiełk codzienności
osiadający kosmatymi
natrętnymi myślami
na pulsującym życiem sercu
pozostawiony sam sobie
w szczerym polu samotności
z anulowanym
paszportem do nieba
*
piękny Panie EdmundzieMy rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating