ostatni jęk złotawej dziedziczki

5.0/5 | 5


przeszyta srogim spojrzeniem.
zduszonym lamentem w strzępkach mgieł,
próbuje jeszcze brać się za bary
z porykującym zewsząd bełkotem
śniegowej zjawy.

a ta - niczym wataha wilków
wyłania znienacka świszczące,
jakby kolczaste jęzory mrozu.
głodna zwycięstwa, ostrymi kłami
coraz boleśniej wżera się w połacie skóry,
szarpie zdrętwiałe szczątki
miedzianozłotej, płożącej się szaty.

długo, długo toczy się okrutne
o panowanie nad światem zarzewie.

z przerażenia kostnieją drogi,
w zaciągniętych szadzią koronach
trzeszczą skrzące wąsy. z napięcia
pod stopami zgrzytają oczy wody.
ostatni jęk złotawej dziedziczki
gubi się w hałaśliwym crescendo zimy.

podarte płatki hulają w przestworzach -
białe monstrum króluje nad światem.

©Ivka Nowak, 27 listopada 2014

Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

...

"próbowała jeszcze barować się z porykującym
zewsząd bełkotem śniegowej zjawy."

zjawiskowe, jak ta zjawa.



My rating

My rating:  
27.11.2014,  A.L.