Uciekam w apogeum jesieni
W kurzawie zachodu
na zalanym rubinem sklepieniu,
wiatr targa warkocze chmur
a ja, topnieję cicho i sennie.
Pod nimi, jak wzrokiem sięgnąć,
spoczywają wytarte misy łąk,
z których jak ze spiżu przędziwa,
wychlapują spod łozin zakola wód.
Na dnie doliny, niby liszka w purpurze
przygnieciona szarością łopianów,
winem zaprawia się wieś.
Tu i ówdzie, w złocie plączą się
sznury rubieży, łubiny żółcą się kwiatem,
bieleją z wyschnięcia tarniny.
Powietrze nasiąka słodkością.
Z pełnym kochania westchnieniem,
lirycznieję w miriadach pigmentów.
©Ivka Nowak, 5 listopada 2014
na zalanym rubinem sklepieniu,
wiatr targa warkocze chmur
a ja, topnieję cicho i sennie.
Pod nimi, jak wzrokiem sięgnąć,
spoczywają wytarte misy łąk,
z których jak ze spiżu przędziwa,
wychlapują spod łozin zakola wód.
Na dnie doliny, niby liszka w purpurze
przygnieciona szarością łopianów,
winem zaprawia się wieś.
Tu i ówdzie, w złocie plączą się
sznury rubieży, łubiny żółcą się kwiatem,
bieleją z wyschnięcia tarniny.
Powietrze nasiąka słodkością.
Z pełnym kochania westchnieniem,
lirycznieję w miriadach pigmentów.
©Ivka Nowak, 5 listopada 2014
My rating
My rating
My rating
My rating