Święto miasta

author:  Michał Muszalik
5.0/5 | 5


Pierwsi goście byli rano, naprędce klecąc zdań parę,
przynosząc ozdobne kwiaty, nieraz, niestety, sztuczne.
Nikt nie powie, ze nietakt. Nie posłuchają, by zostać.

Wszystko było gotowe. Rozniesione już latarenki,
tak, by każdy mieszkaniec miał chociażby po jednej.
Nad alejkami szła łuna spotykana raz w roku.

Pośród alejek obwarowanych sosnami
szli starzy znajomi, rodziny, poklepując się po ramionach,
uśmiechając nieznacznie do granatowego nieba.
Ktoś chyba śpiewał piosenkę, ktoś toczył zepsuty rower,
nie skarżąc się na to wcale. Cała wieczność, by naprawić.

Szedłem gdzieś między nimi, próbując wejść w ten festyn.
Nigdy mi się nie udało, choć kiedyś się uda na pewno.
To Wasze święto, więc dobrze. Zostanę jak zwykle z boku
i pozwolę na radość cieni w kolorowych od szkiełek płomykach.

Lubię pójść na cmentarz w wieczór Wszystkich Świętych,
wtedy jasnieje miasto tych, którzy tylko przez to,
że mówią trochę ciszej,
uważani są tylko za daty na sprawnie pociętym kamieniu.



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
06.11.2014,  Beatrix

My rating

My rating:  
06.11.2014,  A.L.

My rating

My rating:  
06.11.2014,  pola

Moja ocena

W zasadzie to wystarczające są dwie ostatnie zwrotki.
My rating: