DZIECI APOKALIPSY

5.0/5 | 9


DZIECI APOKALIPSY

Od kawy do kawy
Przez dziurkę od klucza
Dorosłych zabawy
Noc w noc
Igielnym się uchem przeciska
Oddziela poszepty od marzeń
Nadzieje od śnień
Dzień w dzień

Z uśmiechem naiwnym
Od ucha do ucha
Z słów prawd niedosytem
Norwida dziedzictwa jak mitem
I cząstką niewielką
W blichtrze skromności
Czyjejś codzienności
Nie dość przyzwoitej

Pręgierza ulicy…
Narzekań od rzeczy
Na rzeczypospolitych
Potomków Dedala
Dreptaków komicznych
Blaszanych… bezskrzydłych
Istot tymczasowych
O sercach z papieru

W z papieru medalach
Krawatach jedwabnych
W psychiatrio - szpitalach
Cykuty na szpaltach
Z szamb nie za zabawnych
Neandertal brukowców
Bezdusznych… cynicznych
I w sieci

To enfant terrible… złe dzieci
Niesforne… maszkary, bękarty, demony
Ekscentryczny melanż apokalipsy z mamoną
Trwoniący gwiazd światła…

I tyle na dzisiaj

Dziś proszę nie pytaj
Dlaczego tak cierpko
tak gorzko, tak słono ?
Primum non nocere…
pro publico bono

⊰Ҝற$⊱……………………………………………………… Toruń - 29 października '14

Poem versions


 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
01.11.2014,  Irena Moll

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
31.10.2014,  Jowita M.

My rating

My rating: