W MILCZENIU CZASU
W MILCZENIU CZASU NA DŁONI
Świeca o zapachu światła przedjesieni
W świetliście rozmazanym makijażu zmierzchu
Płonie iluzjami przez pryzmat barw paletą
Drży w swym zamyśleniu i… przygasa
Grzesznym egzaltuje kadzidłem… rumieni
Zawstydzona ezoterią faz płótna Księżyca
Przędzie z błyskawic ckliwe nici cieni
W czadorze nocy o zapachu świtu
W milczeniu czasu na dziecięcej dłoni
Dylematu Hamleta w wierszu nie doczyta
Nadniecierpliwym poetom
Archipelagom poezji alabastrem mirażu
Z krzyku luki w czasie dawno już wybrzmiałym
Pośród raf i klifów utopii nicości
Gdzieś w nieprzeźroczyście migotliwej jasności
Kolorową doświetla najprostszych słów głębię
A spektrum żywiołu płomieni… popiołów…
Smutek ich i ciszę
Róże bladolice… w kryształowym flakonie
Srebrne astry po drugiej… zawsze ciemnej stronie
Wypolerowanych krzywych luster
Wędrowny jej wiatr kołysze
Samotnia ……………………………………………………… 7 października '14
Świeca o zapachu światła przedjesieni
W świetliście rozmazanym makijażu zmierzchu
Płonie iluzjami przez pryzmat barw paletą
Drży w swym zamyśleniu i… przygasa
Grzesznym egzaltuje kadzidłem… rumieni
Zawstydzona ezoterią faz płótna Księżyca
Przędzie z błyskawic ckliwe nici cieni
W czadorze nocy o zapachu świtu
W milczeniu czasu na dziecięcej dłoni
Dylematu Hamleta w wierszu nie doczyta
Nadniecierpliwym poetom
Archipelagom poezji alabastrem mirażu
Z krzyku luki w czasie dawno już wybrzmiałym
Pośród raf i klifów utopii nicości
Gdzieś w nieprzeźroczyście migotliwej jasności
Kolorową doświetla najprostszych słów głębię
A spektrum żywiołu płomieni… popiołów…
Smutek ich i ciszę
Róże bladolice… w kryształowym flakonie
Srebrne astry po drugiej… zawsze ciemnej stronie
Wypolerowanych krzywych luster
Wędrowny jej wiatr kołysze
Samotnia ……………………………………………………… 7 października '14
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating