KITA

author:  Beatrix
5.0/5 | 7


śmierci wyrwanego
w dłoni umieściłam
skulonego
na wysokości twarzy

bezbronnego
na sercu tuliłam

wbrew zakazom
przyniosłam

w garści się mieściłeś
pierwsze dni intruzem
wkrótce pokochanym byłeś
do rodziny wliczony
wychowywałeś nas (!)
niezastąpiony i pieszczony

pokoi errata
na brzeg kranu, wanny
wyskakujesz
wciąż ciekawy świata
łapką strumień wody
bez skutku zatrzymujesz
dalej- obchód poranny
więc hop na ogrody


gdy przyniosłam do domu
byłeś mniejszy od dłoni
dziś w garści pyszczek chowasz
szukając pieszczot moich
a ręka, co na sercu
ciałko ogrzewała
do zabawy łapkami
jest miękko ściągana



 
COMMENTS


My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
26.10.2014,  pola

My rating

My rating:  
26.10.2014,  A.L.

My rating

My rating:  
26.10.2014,  Alina Bożyk