Kiedy październik
Kiedy październik i w szarudze dudnią bębny deszczu,
zakwitają parasolowe altany i tańczą mokre ogrody
kafelkowane mozaiką złotawych, opadłych liści.
Kiedy popołudnie i sennie kołysze się miasto
pod ciężką kołdrą niepogody, czasem pogonione
uderzeniem wietrznego bata, widzę jakby coś więcej.
I wśród łysiejących peruk odsłaniających żyłki gałęzi
przebija się widok kamienic, bloków, tramwajów, placyków,
odsłania się dziwne zmieszanie pór, nastrojów, kierunków.
Gdyby wziąć nitkę po nitce i wiązać do stóp przechodniów,
a potem napiąć tę pajęczynę powstałą ze spraw codziennych,
to, kto wie, czy z przeplecionych skąd - dokąd
nie powstałby wzór, makatka, wiadomość. To tylko hipoteza.
Może tak jest, że wśród deszczów i zamglonych godzin
mijamy roztargnieni Prawdę Ostateczną.
Ale cóż- jedzie tramwaj. Następny dopiero za kwadrans.
zakwitają parasolowe altany i tańczą mokre ogrody
kafelkowane mozaiką złotawych, opadłych liści.
Kiedy popołudnie i sennie kołysze się miasto
pod ciężką kołdrą niepogody, czasem pogonione
uderzeniem wietrznego bata, widzę jakby coś więcej.
I wśród łysiejących peruk odsłaniających żyłki gałęzi
przebija się widok kamienic, bloków, tramwajów, placyków,
odsłania się dziwne zmieszanie pór, nastrojów, kierunków.
Gdyby wziąć nitkę po nitce i wiązać do stóp przechodniów,
a potem napiąć tę pajęczynę powstałą ze spraw codziennych,
to, kto wie, czy z przeplecionych skąd - dokąd
nie powstałby wzór, makatka, wiadomość. To tylko hipoteza.
Może tak jest, że wśród deszczów i zamglonych godzin
mijamy roztargnieni Prawdę Ostateczną.
Ale cóż- jedzie tramwaj. Następny dopiero za kwadrans.
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
Moja ocena
Doskonałe zakończenie (ostatnia zwrotka). Dopiero tam dowiadujemy się co i jak jest ułożone w tym wierszu.