Czasem wolę zamknąć drzwi

author:  BoguslawaMatusiak
5.0/5 | 11


Dla Anny K

Twoje jesienie malowane słowem
są czymś więcej niż tylko widokiem za oknem.
Jesteśmy podobne w zatrzymaniach, dobieraniu kolorów.
Biedronka jest biedronką a jeż tupie tak samo,
chociaż wędruje inną ścieżką.

Nie widzimy się, lecz wyczuwamy swoją obecność.
W bezkresach nieba, sąsiadujących gwiazdach,
w porannym piciu kawy. Nie przeszkadza, że błękit
nad głową nie do końca jest niebieski.

W gąszczu słów wypatrujemy najprostszych, Docierają
najpewniej i w samo sedno. Wtedy czuję strach,
bo nawet wierszem nic nie mogę zrobić. Zbieram liście,
układam , tłumię w sobie myśli o niebezpiecznych szczelinach.

Maleje czujność, więc wymyślam na poczekaniu słowny spisek
Unosi się ponad polami, lasem. Zaczepia o zawsze zdziwiony
księżyc. Nawet w czasie odpływu. Szum w muszelkach,
pełniej rozkwitają róże i pachnie ziemia, gdy mgła
coraz śmielej tańczy na skraju drogi i myśli.
Tam się przeczuwamy. Wiem, to tak niewiele.



 
COMMENTS


My rating

My rating:  
21.10.2014,  A.L.

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
21.10.2014,  pola

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  

My rating

My rating:  
21.10.2014,  Malwina

My rating

My rating: