Pokłon
tak naprawdę pokłon przed nieskończonością
zawsze był ten sam
jak niemożność spojrzenia poza horyzont
zasłaniający cienką linią wszelkie odpowiedzi
tak naprawdę chwila przed którą się przystanie
sama zgina szyję lub kolano
więc trudno wierzyć w przypadek
marginalnie niepotrzebny
pachniało kadzidło błagalne
dymiło kadzidło dziękczynne
by wiecznie trwał
by nigdy się nie kończył
ten świat który znamy
za powiekami i przed powiekami
on tak samo myślał patrząc na liść lub światło gwiazdy
rozmawiał z wiatrem
pragnął pewności jak ja dotykając twojej skóry
i czuł zapach smak strach i lekkość
pijał wino dalekie od winy
tamten Grek po którym
już nawet prochu nie ma
pachnie kadzidło błagalne
dymi kadzidło dziękczynne
niech trwa
niech nigdy się nie kończy
to co wokół z nami
za powiekami i przed powiekami
zawsze był ten sam
jak niemożność spojrzenia poza horyzont
zasłaniający cienką linią wszelkie odpowiedzi
tak naprawdę chwila przed którą się przystanie
sama zgina szyję lub kolano
więc trudno wierzyć w przypadek
marginalnie niepotrzebny
pachniało kadzidło błagalne
dymiło kadzidło dziękczynne
by wiecznie trwał
by nigdy się nie kończył
ten świat który znamy
za powiekami i przed powiekami
on tak samo myślał patrząc na liść lub światło gwiazdy
rozmawiał z wiatrem
pragnął pewności jak ja dotykając twojej skóry
i czuł zapach smak strach i lekkość
pijał wino dalekie od winy
tamten Grek po którym
już nawet prochu nie ma
pachnie kadzidło błagalne
dymi kadzidło dziękczynne
niech trwa
niech nigdy się nie kończy
to co wokół z nami
za powiekami i przed powiekami
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating