Śladami siebie
chodzę po zaułkach spłowiałych wspomnień.
Echa ich pohukiwań dobiegają mnie z oddali.
Gęstość powietrza – twór niejasny,
nie pozwala swobodnie oddychać.
Przez gesty gadają stare znaki spazm,
górą betonu na plecach.
W przestrzeni topię resztki ułomnych emocji,
zachłannym dążeniem do kontaktu z ziemią.
W objęciach Heliosa wchodzę
w nowe pozory życia bez skaz,
wciąż w drodze, teraz stoję,
by zatrzymać się w niebieskościach
zasuszonych niezapominajek.
©Ivka Nowak, 19 września 2014
Echa ich pohukiwań dobiegają mnie z oddali.
Gęstość powietrza – twór niejasny,
nie pozwala swobodnie oddychać.
Przez gesty gadają stare znaki spazm,
górą betonu na plecach.
W przestrzeni topię resztki ułomnych emocji,
zachłannym dążeniem do kontaktu z ziemią.
W objęciach Heliosa wchodzę
w nowe pozory życia bez skaz,
wciąż w drodze, teraz stoję,
by zatrzymać się w niebieskościach
zasuszonych niezapominajek.
©Ivka Nowak, 19 września 2014
Poem versions
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
W poczcie...
...próbuję utrzymać antyczną jedność tekstu.Bo to spoiwo tego wiersza.