Sezon na deszcze
Tam bez przyczyny nic się nie tworzy, co dzień to samo, wskazówki z cieni,
południem dzwony biją z dolin, bim - od Wojciecha, bam - do jesieni.
Góral też może zostać malarzem, weźmy na przykład - juhas Walenty,
często maluje podobne twarze, rzadziej prawdziwe, krzykiem przejęte.
Gdy jest zbyt trzeźwy gada o niczym, gdy się napije, to nawet z ciszy
potrafi taki obraz nakreślić, że głos znad fiordu tutaj usłyszysz.
Mówi o halnym - widzisz go w płaszczu, takim, co mnisi w klasztorach noszą,
chcesz go inaczej, jak w ręce klasnął, zamienia mnicha na listonosza.
Zaszumią drzewa nad homolami, jesień na olchach, brzozach, buczynie
napisz, wymaluj - Krzyk przed oczami, z ognistej barwy duch w pelerynie,
widzisz jak schodzi ku białej wodzie, gdzie las się kończy znów zmienia w mnicha
Walka już dawno nie ma przy tobie, głos zmienia barwę w szyderczy chichot.
Co nie dokończył - domalowałem, juhas w pośpiechu z wielkim redykiem,
ruszył by zdążyć przed Michałem, ze swoim śpiewem i wspólnym Krzykiem.
Pójdź! Pójdź! Na koniec od Radziejowej, do szpiku kości z lodowym dreszczem,
przyszła zapowiedź zmiennych pogód, wieszcząc jak halny sezon na deszcze.
południem dzwony biją z dolin, bim - od Wojciecha, bam - do jesieni.
Góral też może zostać malarzem, weźmy na przykład - juhas Walenty,
często maluje podobne twarze, rzadziej prawdziwe, krzykiem przejęte.
Gdy jest zbyt trzeźwy gada o niczym, gdy się napije, to nawet z ciszy
potrafi taki obraz nakreślić, że głos znad fiordu tutaj usłyszysz.
Mówi o halnym - widzisz go w płaszczu, takim, co mnisi w klasztorach noszą,
chcesz go inaczej, jak w ręce klasnął, zamienia mnicha na listonosza.
Zaszumią drzewa nad homolami, jesień na olchach, brzozach, buczynie
napisz, wymaluj - Krzyk przed oczami, z ognistej barwy duch w pelerynie,
widzisz jak schodzi ku białej wodzie, gdzie las się kończy znów zmienia w mnicha
Walka już dawno nie ma przy tobie, głos zmienia barwę w szyderczy chichot.
Co nie dokończył - domalowałem, juhas w pośpiechu z wielkim redykiem,
ruszył by zdążyć przed Michałem, ze swoim śpiewem i wspólnym Krzykiem.
Pójdź! Pójdź! Na koniec od Radziejowej, do szpiku kości z lodowym dreszczem,
przyszła zapowiedź zmiennych pogód, wieszcząc jak halny sezon na deszcze.
My rating
CudnieMy rating
My rating
śliczne.My rating
przepięknie napisany wiersz.My rating
My rating
Aby dzisiaj napisać dobry wiersz rymowany, który spodoba się krytyce, jak i zwykłemu czytelnikowi, trzeba być mistrzem, Autor tych kilkunastu wierszy jakie tutaj czytam, jest tym MISTRZEM, dodam, czarodziejem słowa,My rating
My rating
My rating
My rating
chodziłam właśnie i zimno jak cholera i deszcz i śnieg;wszystko jak w wierszu;)