Wrzosy
Coś nosiło mnie po Kampinosie
Pośród sosen zatopionych w piasku
Tam gdzie ranki są skąpane w rosie
Mgieł całuny włóczą się o brzasku
Nasycony widoków mnogością
Barw wszelakich brzęczeniem owadów
Porażony swą własną małością
Tam szukałem chyba Twoich śladów
Pnie sosnowe w ordynku stojące
Wrzosy z rosy mokre oczy miały
Nie otarło jeszcze łez im słońce
Moich myśli w skupieniu słuchały
Szedłem w ciszy poprzez wrzosowiska
W czarodziejską muzykę wtopiony
„dumny człowiek” kosmosu drobinka
Stwórcy dziełem w sercu poruszony.
autor- Zdzisław Zembrzycki
Pośród sosen zatopionych w piasku
Tam gdzie ranki są skąpane w rosie
Mgieł całuny włóczą się o brzasku
Nasycony widoków mnogością
Barw wszelakich brzęczeniem owadów
Porażony swą własną małością
Tam szukałem chyba Twoich śladów
Pnie sosnowe w ordynku stojące
Wrzosy z rosy mokre oczy miały
Nie otarło jeszcze łez im słońce
Moich myśli w skupieniu słuchały
Szedłem w ciszy poprzez wrzosowiska
W czarodziejską muzykę wtopiony
„dumny człowiek” kosmosu drobinka
Stwórcy dziełem w sercu poruszony.
autor- Zdzisław Zembrzycki
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating
My rating